Zostałam obdarowana niezwykłym prezentem. Otóż mój znajomy, fascynat starymi akcesoriami piśmienniczymi, sprezentował mi kałamarz, kilka etykiet aptecznych i własnoręcznie zrobiony atrament. Dla mnie największą perełką jest atrament robiony wg jakiejś starej receptury, znalezionej w pradziadkowych księgach, z.... własnoręcznie zbieranych galasówek. Atrament jest rewelacyjny. Ma piękny kolor. Trochę wpadający w sepię. Podobno z upływem czasu bardzo mocno czernieje. Muszę to sprawdzić. Na razie zachwycam się obecną barwą. Jak znajdę trochę czasu to się pobawię kaligrafią. Taką "z obsadką, stalówką i innymi cudeńkami".
O mnie
- lin_ka1
- lin_kowe bo od imienia,a robótkowo bo bawią mnie wszelkiego rodzaju robótki.Niekoniecznie wszystkie,ale większość z nich na pewno.A próbowałam wszystkiego co popularne zaczynając od kredki i mazania po papierze,a kończąc na przeprojektowaniu starych kuchennych mebli.Jak widać zakres dość szeroki choć cały czas oscylujący w obszarze działań plastyczno-konstrukcyjnych.Co z tego wychodzi tego nie poddaję ocenie. Robię bo to mnie bawi.I na tym poprzestanę. I dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądają. To bardzo miłe.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dziękuję za odwiedziny
To miłe z Waszej strony. Zapraszam ponownie, jeśli tylko macie na to ochotę. :)
lin_ka
lin_ka
ależ szczęściara ;-)
OdpowiedzUsuńzazdraszczam
Cara... mam, oj żebyś wiedziała, że mam. I niech tak będzie dalej ))))))
OdpowiedzUsuńoczywiście Ci życzę utrzymania pozycji szczęściary ;-)
Usuńale czad!!!
OdpowiedzUsuń